poniedziałek, 27 lipca 2015

{napój alchemika}

Nie jestem kawoszem. Przyznaję się bez bicia, chociaż to chyba grzech, zwłaszcza w poniedziałkowy poranek! ;) Nie lubię smaku kawy i nie pijam jej. Nie przeszkadza mi to jednak w delektowaniu się zapachem 100% arabiki, czy braniu udziału w weekendowym, porannym rytuale mielenia i parzenia czarnego napoju bogów.
piątek, 24 lipca 2015

{jak zepsuć tartę}

Koza mistrzem koziej kuchni. Brawo ja! Oto przepis na to, jak skutecznie popsuć bezglutenową tartę, która miała być tortem zastępczym dla tych, którym gluten funduje wątpliwe atrakcje. 
czwartek, 23 lipca 2015

{szuflandia}

 Bo to jest tak: planujesz, że napiszesz we czwartek na blogu o szafce katalogowej, ale nie robisz jej zdjęć, gdy pogoda temu sprzyja. Zdjęcia przekładasz na kolejny dzień i okazuje się, że od rana szaleje burza, ściana deszczu powoduje ciemność i prawie nic nie widać.  Gimnastykujesz się, coś tam pstrykasz i gdy już uznajesz, że lepiej dziś nie będzie... po południu wychodzi piękne słońce. Wybaczcie mi zatem te zdjęcia. Obiecałam jednak post o szuflandii , więc słowa dotrzymuję. ;)
poniedziałek, 20 lipca 2015

{lato}

Lubię lato. Lubię lato w przyrodzie. Na łące. Lubię lato pachnące kwiatami, świeżymi owocami, jeziorem. To, że kocham zimę i z natury jestem córką młynarza, jeśli chodzi o karnację, wcale nie przeszkadza mi cieszyć się ciepłem, słońcem, światłem. I wszystkim tym, czym o tej porze roku obdarowuje nas Matka Natura. 
niedziela, 19 lipca 2015

{poetyka codzienności}

Dobry wieczór, przez moment, między burzą a upałem, dom wypełniony był magią. Gra światła i cienia tuż przed deszczem, gdy ostatnie promienie słońca jeszcze próbują wedrzeć się do domu przez okno... niesamowity widok. To taka poetyka codzienności . 
sobota, 18 lipca 2015

{makaron z cukinii}

Dzień dobry, mam na imię Kasia i jestem anonimowym makaronoholikiem. Makaron uwielbiam i mogłabym jeść na śniadanie, obiad i kolację. Na deser też! Ponieważ jednak staram się ograniczyć i proces dążenia do idealnego kształtu kulistego, szukałam alternatywy dla mącznego przysmaku. ;) Jakiś czas temu wymyśliłam sobie makaron z cukinii. Tak, wiem, na pewno nie byłam pierwsza. Ale uwierzcie mi, dla mnie to była nowość.
czwartek, 16 lipca 2015

{Juodoji gulbė, czyli Wilno i okolice cz.II}

Wracam dziś myślami do Wilna i jego okolic, które niedawno odwiedziliśmy. Minęło kilka tygodni, a czuję, jakby cała wieczność prześlizgnęła mi się między palcami.  Dziś zabieram Was do uroczego parku Belmont w Wilnie oraz do Trok. Ale najpierw... poznajcie juodoji gulbė. Czarne łabędzie. 
środa, 15 lipca 2015

{chipsy z jarmużu}

  [...]  Niech rozsądzi nas kapusta. / Co, kapusta?! Głowa pusta?! / A kapusta rzecze smutnie:/   Moi drodzy, po co kłótnie / Po co wasze swary głupie, / Wnet i tak zginiemy w zupie!/   A to feler- / Westchnął seler. 
niedziela, 12 lipca 2015

{Rozdawnictwo}

Cześć i czołem! Obiecałam, to jest! Pierwsze, małe rozdawnictwo w kozim domu! :)
piątek, 10 lipca 2015

{o krzesłach}

Piątkowe dzień dobry! Dziś zadałam sobie bardzo ważne pytanie: dlaczego mam za małe mieszkanie, by pomieścić wszystkie piękne krzesła? Miłość do krzeseł to moja największa radość i zmora jednocześnie. Oczywiście metraż naszej kawalerki nie powstrzymał mnie przed przygarnięciem takiej pięknej, choć mocno nadgryzionej zębem czasu, parki. 
środa, 8 lipca 2015

{Perła}

Miesiąc temu dostałam maila o treści: Moja żona kończy w lipcu 40 lat. Kupiłem jej już samochód,  ale fajnie by było, gdyby w schowku znalazła jeszcze piękną biżuterię . Zatkało mnie. Poważnie. ;) 
niedziela, 5 lipca 2015

{chłodu!}

 Nie usłyszycie mnie narzekającej na mróz, śnieg i lód przy minus 20 stopniach w styczniu czy lutym. Należę raczej do tych, którzy wtedy robią w śniegu orzełka, lepią bałwana i myślą, jak by tu urządzić kulig z ogniskiem. Ale latem... latem budzą się moje demony. I chociaż uwielbiam pływać nocą w ciepłym jeziorze, skwar i żar lejący się z lipcowego nieba w samo południe to moja zmora. Dlatego krzyczę: chłoduuuuu! I popijam przygotowany według poniższego przepisu napój.
piątek, 3 lipca 2015

{laba diena, czyli Wilno cz.I}

Laba diena* znaczy: dzień dobry! Litewski to jeden z tych języków, których zupełnie nie rozumiem. Stoję na środku ulicy, wsłuchuję się,próbuję wyłapać słowa i...nic. Nic mi się nie kojarzy. Nic nie brzmi podobnie. Wszystko natomiast, jak i w przypadku pozostałych  języków bałtycki ch, brzmi egzotycznie. Na szczęście, w większości miejsc w Wilnie, można spokojnie porozumieć się po polsku, rosyjsku i angielsku. Dziś zapraszam Was na pierwszą część relacji z naszego pobytu w Wilnie i okolicach.